czwartek, 24 grudnia 2015

Święta!!!

Znalezione obrazy dla zapytania wolf with santa hatŻyczę wam dziś w ten świąteczny dzień, abyście: 
byli zdrowi, szczęśliwi, zawsze uśmiechnięci,
pełni radości i optymizmu,
dostali wiele czadowych prezentów,
mieli dużo weny i pomysłów,
a przede wszystkim spełnienia wszystkich waszych marzeń!!!

niedziela, 5 lipca 2015

Rozdział 2

Rozdział 2 po długiej przerwie!
Trochę się nad nim męczyłam i mam nadzieję, że się spodoba!
Z góry przepraszam za błędy wszelkiej maści!


___________________________________________

- Co. To. Miało. Znaczyć?!!! - spytała Nicky, gdy usiedliśmy przy pierwszym lepszym stoliku na sali, która wyglądem przypominała Wielką Salę z serii filmów o "Harry'm Potterze", lecz tutaj nie było ani zaczarowanego sufitu, ani czerech podłużnych stołów. Zamiast tego całe pomieszczenie, oprócz podwyższenia, na którym był jedyny podłużny stół służący do jedzenia, było podzielone na trzy części. Każda miała podłogę innego koloru: żółto-srebrna dla Wilkołaków, czerwono-czarna dla Wampirów i zielono-złota dla Czarodziei. Ułożone zostały w różnych kombinacjach, co dawało efekt pięknej mozaiki. Na "terytoriach" Sekt rozmieszczone zostały okrągłe stoliki, przy których stały od trzech do pięciu krzeseł.
   Na środku sali, gdzie spotykały się wszystkie sześć kolorów, stał jeden stolik. Na każdych kolorach stało jedno krzesło. Stolik ten został zarezerwowany dla następców Wielkiej Trójki, ale oni od prawie półtora tysiąca lat się nie pojawili. 
   Całą salę oświetlały cztery zabytkowe żyrandole. Przed podwyższeniem stał szwedzki stół, na którym zależnie od pory pojawiały się różne potrawy: od jajek i bekonu po rozmaite zupy do najzwyklejszych w świecie kanapek.
- Nie rozumiem. - odparłam. - O co chodzi?
- O co chodzi?! - warknął Louis. - O obściskiwanie się z tamtym wampirem chodzi! O bratanie się z wrogiem!
- Ja wca... - zaczęłam.
- Idioci. - przerwał mi Matt. - Wy tego nie widzicie? Ona robi to specjalnie. Z pomocą tego krwiopijcy chce zdobyć Pazur Pierwszego Wilkołaka. - wyjaśnił swoją tezą. - Sprytne. - podsumował. Nicole, Jasmine i Louis natychmiast popatrzyli na mnie przychylniej.
- Zwariowałeś! - syknęłam w stronę Matthew'a. - Ja nie chcę wykorzystać Nath'a! Przyjaźniłam się z nim zanim oboje dowiedzieliśmy się, że jesteśmy nadnaturalni. Nie mam zamiaru zakończyć tej przyjaźni tylko dlatego, że jesteśmy w innych Sektach. Jeśli wam to przeszkadza to droga wolna, możecie iść. - ostatnie zdanie zostało skierowane do wszystkich siedzących przy stoliku. I wszyscy zamarli po mojej wypowiedzi.
   Nieco uspokojona zaczęłam maltretować swój bekon, wyobrażając sobie, że twarz przywódcy wampirzego gangu, z którym spotkałam Nath'a. Tą interesującą czynność przerwał mi dźwięk otwieranych, a raczej wywarzanych, drzwi. Zrobiła to ta sama grupa, tylko w pomniejszonym składzie, bez Jonathana. Zaczęli się rozglądać za czymś, lub za kimś, po naszej części sali. Zauważywszy mnie prędko ruszyli w moją stronę.
- Ty pie****na suko! - warknął obiekt moich wcześniejszych wyobrażeń. - Co zrobiłaś Jonathan'owi?
- Nic! - pisnęłam przerażona. Nigdy nie byłam odważna. Moi przyjaciele uważnie śledzili każdy ruch wampirzego gangu, z napiętymi i w każdej chwili gotowymi do ataku mięśniami. Chyba mi wybaczyli przyjaźń z Nath'anem. Gdy przywódca grupy miał wejść na "nasz" teren, Louis i Matthew w ułamku sekundy znaleźli się przy nim i odrzucili na kilka metrów. Oszołomiony wampir przez kilka chwil się nie ruszał, by po chwili z prędkością światła stanąć na nogi. Nie zauważalnie zbliżył się do mnie i moich towarzyszy i chwycił mocno za gardło Matt'a. Wydałam z siebie zduszony okrzyk. Twarz wilkołaka zrobiła się sina. I gdzie są nauczyciele, gdy są potrzebni?! - pomyślałam z rozpaczą, patrząc na duszącego się Matthew'a. 
   Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich Nath. Wystarczyło mu jedno zimne spojrzenie, by ocenić sytuację, tyle samo, co mi, żeby zauważyć, iż jest teraz w stanie istnej furii. W kilku susach znalazł się przy swoim koleżce i dał mu, za przeproszeniem, w pysk. Oszołomiony wampir puścił Matt'a, który zaczął spazmatycznie oddychać. Natychmiast przy nim znalazły się Jasmine i Nicole. 
   W tej samej chwili między nami a przywódcą wampirów stanął mój przyjaciel w pozie do ataku, był lekko pochylony, miał zgięte pod kątem prostym kolana i obnażał kły. Rozłożył szeroko ręce, jakby chciał ochronić wszystkie wilkołaki za nim stojące, a w szczególności mnie. Wyglądał prawie tak przerażająco jak Nath ze snu.
- Jonathan! - krzyknął jakiś nie znany mi wampir, wstając gwałtownie. - Co ty odwalasz?! - z gardła Nightway'a wydobył się wściekły warkot. Przerażony wampir cofną się. Brunet spiął mięśnie, gotowy do bójki.
- Nath, nie! - pisnęłam, kładąc mu rękę na ramieniu. Chłopak lekko się rozluźnił, lecz nadal nie spuszczał groźnego wzroku ze swoich braci i sióstr. - Przestań, nie warto! - wciągnął głośno powietrze i wyprostował się. Zabrałam dłoń z jego ramienia. I to był błąd. 
   Nie spostrzeżenie rzucił się na najbliższego wampira. Krzyknęłam zaskoczona, a jeszcze bardziej się zdziwiłam, gdy do walki dołączyły się prawie wszystkie wilkołaki, bo Matt wciąż chwytał oddech. Rozlegały się piski, krzyki i jęki. Popatrzyłam na czarodziei, którzy przyglądali się wszystkiemu z chłodną obojętnością. Gdybym ja poszła po nauczycieli, każdy z mojej Sekty miałby mi za złe, bo przerwałam im zabawę. Niesamowite, że po tygodniu wśród nich dowiedziałam się tylu rzeczy o mojej przyszłej rasie.
   Napotkałam spojrzenie jednego z nich. Z nie wiadomych powodów miałam wrażenie, że doskonale wie, co chce mu przekazać. Po chwili wstał i wyszedł z sali. 
   Walka między wilkołakami a wampirami nadal trwa, ku uciesze trzeciego klanu. Wyglądałam w tłumie walczących moich znajomych. Walczyli w zwartej grupie, osłaniali siebie na wzajem, co było bardzo dziwne. Nigdy nie widziałam, żeby wampir i wilkołak walczyli razem przeciw innym wampirom. No, ale czego mam się spodziewać w życiu po dwóch miesiącach wiedzy o nadnaturalności?! Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi.
   Stali w nich nauczyciele Historii Ras. Dwie kobiety, jedna niska, pulchna, druga średniego wzrostu o figurze modelki, i jeden mężczyzna, wysoki i postawny. Najniższa kobieta uczyła jeszcze Alchemii, blondwłosa - Magii, a przedstawiciel płci brzydkiej był nauczycielem Walki. "Bitwa" zamarła. Niektórzy z walczących zatrzymali się w dziwnych pozycjach - wisząc, będąc trzymanym przez przeciwnika lub trzymając nad głową krzesło, z zamiarem roztrzaskania go na głowie kulącego się wroga. Damien Morris, wychowawca Wilkołaków, i Anastazja Karppinen, wychowawczyni Wampirów, podeszli kilka kroków do przodu. Obok Sary Smirnow, wychowawczyni Czarodziei, stanął ten blondyn, który wyszedł ze stołówki.
- Kto rozpoczął tą walkę? - zapytał zimnym barytonem profesor Morris. 
   W sali zapadła ciężka cisza, atmosferę można było ciąć nożem. Nagle rozległy się kroki. Wszyscy jak na zawołanie odwrócili głowy w stronę źródła dźwięku, którym okazał się Nath. Szedł dumnie wyprostowany, spokojny. Jego postawę psuły rozcięty łuk brwiowy i dolna warga. Zatrzymał się w odległości trzech metrów od nauczycieli.
- Ja. - powiedział donośnie, choć nie potrzebnie. W tej chwili każdy by to usłyszał, nawet gdyby szeptał. Mój wychowawca uśmiechnął się podle. Nie tolerował wampirów, a w szczególności pewnej blondynki stojącej obok niego. Jasmine opowiadała, że słyszała, iż pan Morris kiedyś był zakochany w niej, ale ona odrzucała jego zaloty.
- Osobiście zajmę się twoją karą. - syknął zadowolony z takiego obrotu spraw.
- Daj spokój, Morris! - powiedziała dźwięcznym sopranem profesor Karppinen. - Na pewno pan Nightway ma dobre wytłumaczenie! - te słowa skierowała do swojego ucznia. Jonathan spojrzał na mnie, potem na Matthew'a, by w końcu spojrzeć na nauczycielkę. 
- Uderzyłem Simona Madden'a, bo dusił tamtego wilkołaka. - wskazał na Arslan'a. Obydwoje wychowawcy otworzyli szeroko oczy w wyrazie głębokiego szoku. Spojrzeli na arystokratę, który kiwnął głową na potwierdzenie. Popatrzeli po sobie, po czym głos zabrała kobieta:
- Wszyscy do pielęgniarki! Już! - wilkołaki i wampiry, rzucając sobie mordercze spojrzenia, ruszyły w stronę drzwi. Nath szedł razem z moimi znajomymi, lecz za nim zniknął na wiekowymi drzwiami, puścił mi perskie oczko. Pokręciłam rozbawiona głową. Dopiero teraz zauważyłam, że chłopak, który przyprowadził profesorów, zmierzał w moją stronę.
   Był wysoki, mierzył na oko coś koło metra osiemdziesiąt. Długa grzywka w kolorze ciemnego blondu przykrywała jego oczy koloru świeżej trawy. Na wąskich, ale pełnych ustach widać było ironiczny uśmiech, który skierowany był tylko dla mnie. Przystanął metr ode mnie, jakby bał się, że czymś go zarażę. Ciągle patrzył na mnie i dopiero po chwili zorientowałam się, iż to ja mam pierwsza się odezwać.
- Dziękuję, że przyprowadziłeś belfrów. - podziękowałam. Przechylił głowę na prawą stronę i zaczął mi się przyglądać badawczo, by po chwili parsknąć krótkim, ironicznym śmiechem.
- Myślałaś, że robię to bezinteresownie. - bardziej stwierdził niż zapytał. Miał przyjemny dla ucha, uwodzicielski, niski głos. - Jesteś mi winna przysługę.
- Co mam zrobić? - nie obijałam w bawełnę.
- Na razie nic. - odparł. - Myślę, że później mi się przydasz.
- Jak coś wymyślisz... - zaczęłam. - to szukaj Sophii Meyer, ok? - wyprostował głowę i przejechał pociągłym spojrzeniem po całej mojej postaci, jakby coś skanował.
- Alexander Wincler. - wyciągną w moją stronę rękę, którą po krótkim zawahaniu, uścisnęłam. Uśmiechnął się cynicznie i ruszył w stronę swoich znajomków. Przyglądał się przez chwilę, jak siada między innymi czarodziejami i zaczyna swobodnie dyskutować, a po chwili sama odwróciłam się na pięcie i podeszłam w stronę moich koleżanek.

niedziela, 17 maja 2015

LBA #1

Hejka!
Zostałam nominowana przez Drav z blogu hp-around-the-world.blogspot.com i przez Maggie z nowy-swiat-andrei.blogspot.com!
Oba blogi bardzo polecam!
Bardzo Wam dziękuję!

Znalezione obrazy dla zapytania liebster blog award

*Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."


Pytania od Drav:


1. Wolisz truskawki czy maliny?

Maliny, maliny i jeszcze raz maliny :)

2. Kiedy ostatnim razem odrobiłaś pracę domową?

przedwczoraj xD

3. Jakie zagraniczne miejsce chciałabyś odwiedzić?

Nie mam konkretnego, ale bardzo chciałabym wyjechać na Półwysep Skandynawski.

4. Kot czy pies?

Kotek, of course!

5. Jaki jest twój ulubiony smak lodów?

Cytrynowy i malinowy!

6. Jaka jest twoja ulubiona pora roku i dlaczego?

Zima! Jest piękna! Uwielbiam śnieg, głównie dlatego, że kiedy jest zimno, mama nie wygania na dwór :)

7. Fotel czy kanapa?

Kanapa :D

8. Wyobraź sobie, że jesteś na bezludnej wyspie. Nie grozi ci niebezpieczeństwo, odwodnienie i śmierć głodowa. Co weźmiesz ze sobą, aby umilić sobie czas? Dlaczego właśnie to?

Bibliotekę publiczną i komórkę mojego brata. Bibliotekę, by mieć co czytać, a komórkę, bo mój brat ma zajefajną playlistę!

9. Opisz swój pokój.

Jest to pomieszczenie na planie kwadratu, z różowymi ścianami (nienawidzę ich). Posiada dwie pary drzwi, jedne prowadzą do salonu, a drugie do jadalni. Między nimi stoi szafa. Po drugiej stronie drzwi do jadalni stoi biurko mojego brata (tak, tak, mieszkam w pokoju w różowym kolorze z bratem). Na przeciwko szafy jest moje łóżko. Prostopadle do niego położone jest łóżko mojego brata. Po między łóżkami stoi moja komoda. Z drugiej strony łóżka mojego brata jest jego komoda, obok której stoi moje biurko. Po między biurkami jest dość spore okno. Podłoga wyłożono jest jasnymi panelami.

10. Załóżmy, że dwóch chłopaków na ciebie leci. Którego z nich wybierzesz: przystojnego debila czy mądrego, ale niezbyt ładnego fana fantasty?

Cóż... Wychowałam się w miejscu gdzie jest na odwrót: są inteligentni i wygadani przystojniacy i zbyt głupi, by skleić normalne zdanie brzydale, więc to jest baaaaaardzo trudny dla mnie wybór, ale chyba wybrałabym przystojnego debila.

11. Tymbark czy Frugo?

Tymbark!!!


Pytania od Maggie:


1. Jaki jest twój ulubiony superbohater i dlaczego?


Spider Man, because ma superowe teksty i wisielcze poczucie humoru, które uwielbiam <3


2. Jesteś sama gdzieś w głębi piwnicy i nagle gaśnie Ci światło. Jak reagujesz?


Wrzeszczę :)


3. Co to jest przyjaźń?


To bliska relacja dwójki osób.


4. Czy boisz się myszy? Jak reagujesz na ich widok?


Kiedyś się ich bałam, ale teraz raczej nie. A reaguje na nie tzw. poker face :D


5. Czy wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?


Wierzę.


6. Jakiej muzyki słuchasz?


Słucham pop-u, trochę rock'a i skrzypcowej muzyki dubstep'owej.


7. Jak chciałbyś spędzić ostatni dzień w życiu?



Wzięłabym wszystkie części Harry'ego Potter'a, Zmierzchu i Gone: Zniknęli i zaszyłabym się w lesie :)

8. W skali od 1 do 10 jak bardzo podoba Ci się mój blog (BARDZO PROSZĘ SZCZERZE, NIE OBRAŻĘ SIĘ ZA PRAWDĘ) i dlaczego? Co w nim lubisz, a czego nie?

10/10 Bardzo lubię twojego bloga, jest jednym z moich ulubionych :) Wszystko mi się w nim podoba!

9. Czy lubisz sprzątać swój pokój?

I hate it. I HATE IT.

10. Jesteś sama w lesie i natykasz się na niedźwiedzia. Co robisz?

Ginę.

11. Wampir czy wilkołak?

(skandanujący tłum)Wil-ko-łak, wil-ko-łak, wil-ko-łak!!!

Nominuję:
  1. nowy-swiat-andrei.blogspot.com
  2. http://licencja-na-milosc.blogspot.com/
  3. http://nie-pytaj-mnie-o-jutro.blogspot.com/
  4. http://lilyijames-zdobyc-szczescie.blogspot.com/
  5. http://noowy-hogwart.blogspot.com/
  6. zyciemilele.blogspot.com
  7. http://ciensmierci.blogspot.com/
  8. ruby-wine.blogspot.com
Moje pytania:
1. Wampir, wilkołak czy czarodziej?
2. Jaki jest twój ulubiony kolor?
3. Jaki jest twój ulubiony bohater z Harry'ego Pottera?
4. Czy czytałeś/łaś kiedyś jakąś książkę z serii Gone: Zniknęli? Jeśli tak, to jak ją oceniasz?
5. Gdzie chciałbyś/chciałabyś spędzić resztę życia?
6. Czy chodzisz do szkoły podstawowej/gimnazjum/liceum/technikum/zawodówki, a może studiujesz?
7. Masz najlepszego przyjaciela/najlepszą przyjaciółkę?
8. Jak się teraz czujesz?
9. Twoje największe marzenie?
10. Ulubiony film?
11. Ulubiony wykonawca?

środa, 13 maja 2015

Zawieszam :(

Jest mi niezwykle przykro z tego powodu, ale muszę zawiesić działalność na Blogspocie. Rozumiecie, szkoła, poprawianie ocen, bierzmowanie i jeszcze wiele innych czynników mnie do tego zmusza :(

Korzystając z okazji:
Dziękuję bardzo na nominacje do LBA Maggie i Drav!
Gdy tylko znajdę wolną chwilę, na pewno odpowiem na wasze pytania :)

wtorek, 28 kwietnia 2015

Rozdział 1

   Biegnę przez las. Nie wiem skąd ani dokąd. Nie wiem, dlaczego biegnę? Może przed czymś uciekam? I nie wiem, czemu jestem wilkiem?! Wielkim wilkiem, z błyszczącą, szarą sierścią. Nie panuję nad własnym ciałem. Chciałam się zatrzymać, lecz nie mogłam. Jakaś niewidzialna siła zmuszała mnie do biegu.
   Nagle coś mignęło obok mnie. Moje ciało zmieniło się w człowieka i zatrzymałam się. Zaczęłam nasłuchiwać. Cisza jak makiem zasiał. Ruszyłam dalej, ale już spokojnym truchtem. Wbiegłam na małą polankę, oświetloną tylko łagodnym światłem księżyca. Na środku stała jakaś ciemna postać. Z daleka  mogłam stwierdzić, że to był mężczyzna i to wysoki. Miał kruczoczarne włosy, których nie mogłam pomylić z żadnymi innymi.
- Nath? - odezwałam się cicho. Postać drgnęła lekko, jakby dawno nie słyszała tego zdrobnienia od dawna, i zaczęła się powoli odwracać, a gdy to zrobiła stanęłam jak wryta . 
   Wyglądał jak Jonathan Nightway, ale to nie był mój przyjaciel, z którym tak często wymykałam się z domu, mając czternaście lat. Owszem, wyglądał jak on, lecz to nie był on. Zamiast jego charakterystycznego wesołego uśmiechu, twarz miał wykrzywioną w dziwnym złośliwym grymasie. Jego oczy nie miały tego przyjemnego, ciepłego koloru brązu, tylko przerażająco i hipnotyzująco jaskrawy odcień fioletu. 
- Witaj, Soph! - odparł, ruszając w moją stronę powolnym i spokojnym chodem.
- Nath?! - pisnęłam cicho, robiąc krok w tył. I to był mój błąd. Z obłędem wymalowanym na twarzy rzucił się na mnie, wbijając kły w moją tętnicę. Krzyknęłam głośno z bólu...

   Obudził mnie mój własny krzyk. Otworzyłam oczy i prędko usiadłam na łóżku. Byłam cała spocona, oddychałam szybko i płytko, a serce waliło mi w piersi, jakby miało się z niej wyrwać.  Szybko zorientowałam się, że jestem w swoim pokoju razem z dwiema moimi współlokatorkami. Opadłam ciężko na poduszkę i próbowałam się uspokoić. To był sen! Tylko sen! Nie jesteś w lesie! Nath nie chce Cię zabić! To był tylko koszmar! Zaczęłam wpatrywać się w biały sufit. Łzy mimowolnie zaczęły płynąć po moich policzkach. Może Nath mnie teraz nie chce zabić, ale później, po szkole?! Czego można się spodziewać za kilka lat, gdy się spotkamy?! Przewróciłam głowę w lewo. Moje łóżko stało najbliżej drzwi. Z niego miałam najlepszy widok na resztę pokoju.
   Na przeciwko mnie stało w kącie, po drugiej stronie okna łóżko jednej z mojej współlokatorek, Jasmine Petrow. Jest to miła, wesoła i otwarta na ludzi dziewczyna. Niska, i mająca na tym punkcie kompleksy, brązowooka blondynka, z pochodzenia rosjanka. Czasami mówi w swoim ojczystym języku, co, na szczęście, zdarza się bardzo rzadko. tylko wtedy, gdy ktoś ją bardzo rozgniewa lub poruszy.
   Dalej w łóżku najbliżej drzwi do łazienki, stało łóżko, na którym spała, w niemożliwie zamotanej kołdrze, Nicole van Houten. rudowłosa i szczera do bólu szwajcarka. Całkowicie zakochana i oddana muzyce. Tańczy i śpiewa praktycznie wszędzie i o każdej porze. Nawet czasem przez sen coś nuci. Zwykle są to piosenki Stefanie Heinzmann lub Anny Rossinelli. Zawsze to bawi Jasmine. Mnie nie koniecznie, bo nie pozwala mi spać.
   Na przeciwko stała stara, zabytkowa szafa. Dwie takie same stały obok drzwi do wyjścia i pomiędzy łóżkami dziewczyn. Na środku pokoju leżał miękki, perski dywan. Przy każdym łóżku stała mała komoda z mahoniu.
   Spojrzałam na zegarek, który stał na komodzie. 5:30. Cóż, jeśli teraz zajmę łazienkę, to nie będę musiała później o nią się kłócić z dziewczynami. Wstałam z ciepłego łóżka, podeszłam do swojej szafy i wyjęłam swój strój do walki (czarna bluzka z krótkim rękawem, czarna bluza i obcisłe, ciemne leginsy), po czym cichutko, na palcach przeszłam do małego, białego pomieszczenia na planie kwadratu.
   Na lewo od drzwi stał, tak zwany tron, na przeciwko którego została umieszczona umywalka i niewielka szafeczka, w której były wszystkie moje, Jasmine i Nicole kosmetyki i inne pierdoły, a na ścianie wisiało okrągłe lustro w pozłacanej ramie. W rogu pomieszczenia, z prawej strony stał prysznic, a po przeciwnej stronie była wanna. Pomiędzy nimi stał wiklinowy kosz na brudne ubrania. Wszystko było w białym, lekko szarawym kolorze.
   Ubrania, które wzięłam ze swojej szafy, położyłam na sedesie, a sama zdjęłam szybko pidżamę i weszłam pod prysznic. Chłodna woda, spływająca mi po plecach całkowicie mnie wybudziła, lecz nie wymazała mi z pamięci koszmaru, który mi się śnił. Gdzieś w głowie ciągle widziałam przerażającą fioletową barwę oczu mojego byłego przyjaciela. Mojego byłego przyjaciela. Niechciane wspomnienie sprzed tygodnia stanęło mi przed oczami.

   Stałam w niewielkiej grupce Nieprzydzielonych. Kilka metrów dalej stał Nath. Na jego zwykle wesołej twarzy pojawiła się maska spokoju, godna pokerzysty. Spojrzał w moją stronę i uśmiechną się lekko. Podniosło mnie to trochę na duchu.
- Jonathan Nightway! - oznajmiła niska kobieta z długą szramą na prawy policzku, szpecącą jej jeszcze młodą twarz. Czarnowłosy wyszedł pewny krokiem z naszej grupki i podszedł do pucharu, który stał na niewielkim stoliku. Wziął sztylet i naciął sobie nim dłoń. Natychmiast popłynęła krew. Uniósł dłoń nad pucharem i kilka jej kropel do niego wpadło. Buchnął krwistoczerwony dym, z którego wyłonił się jakiś symbol, ale nie mogłam go zobaczyć.
- Sekta Wampirów! - nagle znikąd pojawiły się oklaski. Nath ukłonił się nam i zatrzymał na krótko swój wzrok na mnie, po czym odwrócił się i poszedł.
- Sophia Meyer! - wzdrygnęłam lekko. Wzięłam głęboki oddech i weszłam po schodkach na podwyższenie. Stanęłam przed stolikiem i, jak w transie, sięgnęłam po sztylet. 
   Był on wykonany ze srebra. Rękojeść miał wysadzaną rubinami, szmaragdami i cymofanami. Trzymając go, czuć było tą niezwykłą siłę i moc, którą miał w sobie. Zostały rzucone na niego bardzo silne czary, które podobno wszczepiły w nie cząstki dusz Nadnaturalnej Trójcy, Pierwszego Wampira, Pierwszego Wilkołaka i Pierwszego Czarodzieja, którym był sam Merlin.
   Zrobiłam nacięcie na lewej dłoni, z którego natychmiast napłynęła krew. Rana bardzo mnie piekła i tylko siłą woli powstrzymywałam się od głośnego syku. Uniosłam rękę nad naczyniem, a gdy wpadła tam kropla mojej krwi wybuchną ogromny obłok żółtego dymu. Przerażona, cofnęłam się do tyłu, przyciskając do piersi dłoń z raną. Po chwili z dymu wyłonił się księżyc w pełni, w którym widać było postać wyjącego wilka. 
- Sekta Wilkołaków! - z drugiej strony podwyższenia usłyszałam oklaski i gwizdy. Ukłoniłam się grupie Nieprzydzielonych i ruszyłam w stronę trochę zbyt głośno wiwatującego tłumu wilkołaków. 

   Potrząsnęłam głową, by odpędzić to wspomnienie. W ciągu tego tygodnia wychodziłam z sypialni tylko na posiłki. Z tego, co powiedziały mi Jasmine i Nicole, wychodzi, że przygotowują Turniej Trójcy. Te zawody są obowiązkowe dla każdego, kto jest w pierwszej klasie, nie zależnie od tego, czy ktoś urodził się w rodzinie zwykłych ludzi, czy też nie. Ja wychowywałam wśród normalnych ludzi, którzy nie mieli zielonego pojęcia o nadnaturalności. Moje współlokatorki pochodzą z bardzo starych rodów wilkołaków i dlatego nie musiały przechodzić Rytuału Przydzielenia. Szczęściary.
   Zakręciłam kurek z wodą i wyszłam ze szklanej kabiny. Owinęłam się ręcznikiem i podeszłam do lustra, wiszącego w drugim kącie pomieszczenia.
   Zobaczyłam w nim młodą, piękną szesnastolatkę z ogromnymi sinymi plamami pod brązowymi oczami. Mokre, czarne jak heban włosy spływały mi po ramionach. Szybko chwyciłam biały puchowy ręcznik, który parę sekund później, stworzył turban na głowie. Z szafeczki wyjęłam kilka kosmetyków i zaczęłam tuszować wory pod oczami. Jak ja nienawidzę tego świństwa! Gdy skończyłam, schowałam je z powrotem i nałożyłam na siebie wcześniej przygotowane ubrania. Zdjęłam ręcznik i wysuszyłam włosy, które zakręciły się i natychmiast stały się o połowę krótsze. Wyszłam z łazienki. Swe kroki skierowałam od razu do łóżka Nicky. Potrząsnęłam nią lekko. Wymruczała coś o papierze w pizzy i dalej spała. Szturchnęłam nią mocniej, też nic.
- Tosty z ketchupem! - mamrotała. Zachichotałam cicho. Kątem oka spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę szóstą trzydzieści. Siedziałam w łazience godzinę?! Popatrzyłam na dziewczynę, wyprostowałam się i stanęłam na środku pokoju.
- TAYLOR LAUTNER TU JEST!!! - wrzasnęłam. Nie minęła sekunda, a dostałam odpowiedź.
- CO?!!! GDZIE?!!! - usłyszałam krzyk moich dwóch współlokatorek. Jasmine stała przy łóżku, gorączkowo obracając się wokół, a Nicole, cała zaplątana w pościeli, leżała na podłodze i próbowała odgarnąć z twarzy rude kosmyki. Zaczęłam się głośno śmiać. Dziewczyny spojrzały na mnie bykiem.
- Pospieszcie się, za półtorej godziny śniadanie! - odparłam, po czym odwróciłam się na pięcie i usiadłam na swoim łóżku.
   Jass, korzystając z okazji, prędko doskoczyła do swojej szafy, wyciągnęła swój czarny strój do walki, by po chwili zatrzasnąć drzwi do białego pomieszczenia. Nicky wygrzebała się z kołdry i usiadła na swoim łóżku, nucąc coś po niemiecku. Ja natomiast chwyciłam swoją szczotkę i zaczęłam szarpać nią swoje włosy. Po skończonej torturze, zaplątałam je w warkocz. Jasmine, wyszła z łazienki, poprosiła mnie, bym jej zrobiła francuskiego warkocza. Zza ściany słychać było stłumiony przez wodę głos Nicole. Jonathan pewnie ma nowych przyjaciół, więc i ja mogę zakumplować się z dziewczynami. - pomyślałam, gdy skończyłam swoją robotę. Fryzura Jass podkreślała jej słowiańskie korzenie. Kilka minut później, z pomieszczenia obok, wyszła rudowłosa, całkowicie ubrana i uczesana.
- Jest siódma trzydzieści. - oznajmiła, zerkając na zegarek stojący na jej komodzie. - Chyba możemy już iść. Razem z blondynką przytaknęłyśmy. Cała nasza trójka weszła do sporego salonu.
   Ściany były obłożone tapetą w różnych odcieniach żółtego koloru, ze srebrną boazerią. Podłoga wyłożona została brzozowymi panelami, które zasłaniały ogromne perskie dywany. Na środku pokoju stały stare, drewniane schody prowadzące na wyższe piętra, gdzie umieszczone zostały inne sypialnie. Na przeciwko nich stały duże drzwi prowadzące na korytarz. Pod ścianami, pomiędzy drzwiami, stały kanapy z żółtą tapicerką oraz regały z różnymi książkami.
   W pokoju było już trochę osób. Większość to były pierwszoroczne wilkołaki. Chyli nie tylko ja źle spałam... - myślałam, patrząc na wory chłopaków i niedokładnie zatuszowane cienie pod oczami dziewczyn.
- Cześć laski! - krzyknął w naszą stronę wysoki blondyn, po czym podszedł ze swoim kumplem.
- Cześć Louis! Hej, Matt! - przywitała się z nimi Jasmine.
   Louis Solberg to wysoki, przystojny, jasnowłosy chłopak, który, tak jak ja, został wychowany w społeczeństwie nie mającym zielonego pojęcia o nadnaturalności. Moglibyśmy znaleźć wspólny język, gdyby nie podrywał mnie za każdym razem, gdy się do niego odezwę.
   Matthew Arslan jest jego najlepszym kumplem i przeciwieństwem. Średniego wzrostu, zielonooki szatyn pochodzący z bardzo wpływowej rodziny wilkołaków. Rzadko zwraca na mnie uwagę, co zresztą jest mi na rękę.
- Idziecie na śniadanie? - zapytał szatyn. Dziewczyny pokiwały głowami. - Chcecie iść z nami?
- Jasne bardzo chętnie! - powiedziała Nicky. Dwa wilkołaki wyszczerzyły zęby w uśmiechu i natychmiast pogrążyły się w rozmowach. Ja cicho dreptałam obok nich i rozglądałam się około.
   Korytarze, w przeciwieństwie do salonu naszej Sekty, były chłodne i surowe. Drogę oświetlały nam pochodnie, powieszone na ścianach, co trzy metry. Kroki naszej piątki dudniły i mogło się wydawać, że biegnie tędy stado słoni. Dochodziliśmy do sali, gdzie wszystkie Sekty jadały razem posiłki. Tylko to robiliśmy razem. Wszystkie lekcje mieliśmy oddzielnie, a salony Sekt były w różnych częściach zamku.
- Proszę, proszę, proszę! - za naszymi plecami rozległ się ociekający kpiną i jadem głos. - Kogo my tu mamy?! Sforę śmierdzących kundli!
   Odwróciliśmy się. Przed nami stała nonszalancko pięcioosobowa grupa wampirów. Zauważyłam wśród niej Nath'a. Miał znudzony wyraz twarzy.
- Was też miło widzieć, krwiopijcy! - odwarknęła Nicole. Matt, Louis, Jass i Nicky podeszli kilka kroków, a oparłam się o ścianę. Mój ruch zobaczył Jonathan i od razu podszedł w moją stronę.
- Hej.
- Hej.
W ciszy przyglądaliśmy się kłócącym się wampirom i wilkołakom. Przypomniałam sobie sen, więc odsunęłam się od niego trochę.
- Zły sen? - zapytał, przyglądając się mi kątem oka.
- Skąd wiesz?
- Soph,przyjaźnimy się, znam Cię!
- Raczej się przyjaźniliśmy się... - mruknęłam, spuszczając głowę.
- Dlaczego przyjaźniliśmy się, dalej jesteśmy przyjaciółmi! - powiedział rozbawiony.
- Bo ty jesteś wampirem, a wilkołakiem! - pisnęłam. - Jak będziemy się przyjaźnić, to nas zlinczują!
- Boisz się? - bardziej stwierdził niż spytał. - Przecież ty się niczego nie boisz! - powiedział poważnie. - Gdzie ta Sophia Meyer, która nie bała się zeskoczyć z cztero-metrowej drabiny! - prawie krzyczał, nasi znajomi, zajęci kłótnią, nie słyszeli tego. - Gdzie ta Soph, która wymykała się ze mną na koncerty o północy!
- Nadal tu jest... - szepnęłam.
- W takim razie, gdzie się podziała twoja dewiza?! - syknął, stając na przeciwko mnie. Oparł swoje dłonie na ścianie nad moją głową. - A może jej nie pamiętasz?!
- Bez ryzyka nie ma zabawy!
- Teraz pokaże Ci, jak się ryzykuję! - podszedł do Matt'a i przytulił go.
- Kocham Cię! - wrzasnął. Obie nasze grupy popatrzyły na niego, jak na wariata, który uciekł z psychiatryka, a on ciągle wykrzykiwał, że kocha Matthew'a nad swoje życie. W końcu nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem. Nath odczepił się od przerażonego szatyna i zaczął przyglądać się mojej radości. Ruszył w moją stronę i wyciągnął do mnie rękę. Chwyciłam ją bez zastanowienia.
- Dewiza.
- Bez ryzyka nie ma zabawy!

_________________________________________________________________________________

Cały miesiąc to pisałam! O, matko!
Mam nadzieję, że się spodobał ten rozdział!
Zachęcam do komentowania!

niedziela, 5 kwietnia 2015

Wesołych Świąt


Mówi zając do baranka,
jaka piękna ta pisanka,
wtem z jajeczka wyszła kurka, 
nastroszyła swoje piórka, 
teraz biega, głośno krzyczy, 
że WESOŁYCH ŚWIĄT CI ŻYCZY!

Znalezione obrazy dla zapytania wielkanoc

piątek, 20 marca 2015

Prolog

Jest to mój czwarty blog o tematyce fantasy i drugi samodzielny, nie FanFiction.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zwykli ludzie nie wierzą w istoty nadnaturalne...
Uważają, że to tylko bajki dla dzieci, wymysły szaleńców...
Ale my istniejemy...
Żyjemy wśród was, wtapiamy się w tłum...
Nie wychylamy się...
Nazywam się Sophia Marietta Meyer
i jestem nadnaturalna!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Krótki, ale jest! Mam nadzieję, że się spodobał!
Zachęcam do komentowania :)